Nie jesteś zalogowany na forum.
NEWS | ŚWIAT
| KONTAKT
|
Tetryk
Był piękny dzień. Słońce wysoko umieściło swe jestestwo pozwalając licznym gronom mieszkańców Asagakure cieszyć się chwilą. Wśród tego grona znajdował się również młodzieniec zwany Iwaru. Jak każdy typowy shinobi trenował wśród drzew z dala od wioski. Możliwe, że była to jednak daleka wizja narratora lub nawiązanie do Iwaru z równoległego wszechświata czy linii czasowej. Może niech młodzieniec sam wyjawi nam początek nowej historii, w której będzie głównym bohaterem.
Offline
Budzę się więc z koszmarnego snu, w którym jacyś niedobrzy ludzie chcą mi odciąć głowę toporkiem. Co prawda zostałem uratowany, ale i tak sen ten był bardzo, ale to bardzo realny i straszny zarazem. W sumie to nie pamiętam poprzedniego dnia, a teraz tutaj jestem i trenuję sobie na polance. Najpierw robię z jakieś 10 okrążeń dookoła polanki. Idealna rozgrzewka.
Offline
To nie był sen. Musisz dobić Sanina abyś zrozumiał znaczenie tamtych wydarzeń.
Iwaru cieszył się więc porannymi ćwiczenia, które sobie narzucił. W dążeniu do doskonałości trening jest elementarną podstawą. Jest niczym fundament domu, bez niego się zawali. Genin wiedział, że właśnie te poranne ćwiczenia będą kształtowały jego ciało. Również i umysł za sprawą treningów staje się lżejszy i skłonny do szybszego podejmowania decyzji.
Offline
Po tych 10 okrążeniach, staję i zaczynam się rozciągać. Umysł dotleniony. Nogi rozruszane. Teraz trzeba się tylko rozciągnąć, by podczas treningu walki wręcz nie nabawić się żadnej kontuzji. Bardzo niemiło by było jakbym dostał kontuzji na parę dni przed egzaminem na chunnina. A tak to mam nadzieję tego jednak uniknąć. Wracam jednak myślami do treningu, bowiem skupienie jest także bardzo ważnym elementem.
Offline
Energiczny Iwaru po udanym treningu rozciągał mięśnie. Bardzo wielu trenujących młodych Shinobi zapomina o tym. Rozgrzane mięśnie szybko mogą zastygnąć doprowadzając do mikro uszkodzeń mięśni i nieefektywność treningu. Mięśnie bowiem wzmacniają się także po zakończonym treningu.
Czynności przerwał mu chłopak, listonosz. Miał nie więcej niż 165cm wzrostu i 15lat. Pyzata buzia dodawała specyficznego uroku.
- Wszędzie szukałem Pana Iwaru-san. - listonosz zaczął grzebać w torbie z której wyjął list, który powędrował w twoje ręce - To dla Pana.
Offline
Jakiego Pana? - zastanawiam się, wnioskując po wyglądzie mojego listonosza jego wiek. 15 lat. Sam mam 16, więc to nie jest jakaś duża różnica. A przynajmniej nie taka, żeby mówić do mnie per "Pan". No, ale może oddaje mi tym honory? Może Ród Uchiha w końcu stał się tym kim miał się stać, a mianowicie czymś na wzór lokalnej szlachty? Wtedy ... byłbym bardzo zadowolony z tego, że zostałem szlachcicem. No, ale wracam myślami do tego młodzieńca. Biorę list i machając ręką, tak jakbym odganiał komara, daję mu delikatnie do zrozumienia, że powinien sobie już iść. Nie będę czytał listów w towarzystwie jakiegoś plebsu. Jak już sobie poszedł, to czytam list.
Offline
"Urząd Wioski Asagakure no Sato wzywa Genina Iwaru Uchiha do stawienia się do instytucji ds. Praco Dawstwa Shinobi do pokoju nr 32 Głównego Gmachu Ratusza Wioski. Wzywany ma przybyć w ciągu 24h po dostarczeniu wiadomości drogą listowną. W przypadku niestawienia się mogą grozić sankcje dyscyplinarne"
- Mogę prosić o podpisik? - Chłopiec sięgnął po podkładkę na której znajdowała się lista imion i nazwisk, w jednym z wierszy znajdowało się twoje dane i miejsce na podpis. Chłopiec trzymał również długopis.
Offline
- Hę? Ale ... ale ja mam do wykonania misję ... ja ... mam roznosić listy shinobim ... - chłopak słysząc twój władczy głos nie wiedział co miał zrobić. Rozglądał się na boki jakby szukając ratunku z wymknięcia się z tej ciężkiej i zapewne stresującej chwili. - Ja ... PRZEPRASZAM.
Odwrócił się i pomknął w jedną z uliczek z opuszczoną głową do ziemi.
Offline
Ok. Ok.
- Niech mu będzie. Ciekawy młodzieniec.
W sumie ... już jednego podobnego zabiłem, ale należało mu się, bo złodziei trzeba karać. Takie prawo i święty obowiązek. Ruszam szam w kierunku Gabinetu Kage. Albo raczej tego jakiegoś urzędu. Jak coś to Kage mnie skieruje w odpowiednie miejsce.
Offline
Złodziejom ucinało się palec serdeczny. Wtedy ludzie wiedzieli, że jest złodziejem ew. ucinało się nosy, a nie zabijano.
Iwaru więc skierował swój krok w kierunku Budynku Administracji Wioski znajdującego się w jego Centrum. Bym to obszerny budynek mający kilka pięter.
Siedziba Kage znajdowała się na trzecim. Nim jednak Genin tam dotrze musi przekroczyć ulicę pełną ludzi, którzy mogą być gwałcicielami, seryjnymi mordercami, złodziejami czy też Fanami Biebera.
Offline
Ja nic nie mam do gwałcicieli, seryjnych morderców, złodziei czy nawet fanów Biebera. Dobra, do tych ostatnich trochę mam. Po prostu mój gust cierpi, ale podobno o gustach się nie dyskutuje. Zatem nie będę używał siły, by z nimi walczyć. I najzwyczajniej w świecie po prostu przechodzę przez ulicę. Jak trzeba to się rozpycham barami, chociaż moje bary do największych nie należą, ale trudno. Jakoś przejść trzeba. Oczywiście najpierw spokojnie i dyplomatycznie, a siłowo jak nie będzie innego wyjścia.
Offline
Przedzierając się przez tłum Iwaru wymieniał spojrzenia z dziwnymi typami. Typki chodziły z pofarbowanymi irokezami trzymając tanany i nabijane gwoździami pałki. Spoglądali się na ciebie tak jakbyś miał jakiś problem. Dostrzegł również gwałcicieli, którzy poruszali się ruchami frykcyjnymi tak jakby gwałcili niewidzialną kobietę. Było to straszne ale udało mu się przebić na drugą stronę.
Offline
Kiedy Iwaru krzyknął w stronę dziwaków ci odwrócili się w twoją stronę z krwiożerczym wzrokiem Katany i inne bronie unieśli przed sobą
Iwaru chciał biec jednak przed sobą dostrzegł bardzo nietypową scenę. Leżącego nagiego mężczyznę na środku ulicy oraz nieco dalej kobietę która zabawiałą się z masochistą.
Offline
Yami nie chciała aby misja skończyła się tak samo jak ostatnio dlatego Iwaru bez zbędnych problemów uciekł przed grupą, która go goniła. Znajdował się przed głównym gmachem głównego budynku wioski. To właśnie tutaj miał stawić się Genin w nieznanym jeszcze sobie celu albo znanym tylko zwyczajnie o tym prowadzący już nie pamiętał. Pokój nr. 32 wzywał.
Offline
Tak więc, do pokoju numer 32 marsz. Po drodze po schodach zastanawiam się co mnie właśnie spotkało. Walnąłem najbardziej prowokujący tekst w życiu. Karma powinna zadziałać. Powinni mnie złapać, a mi tak po prostu udało się uciec? Bardzo dziwne zrządzenie losu. Ale pewnie podczas misji, którą dostanę pewnie coś niedobrego się podzieje. No, nic, nie ma co o tym myśleć, bo od myślenia to nie minie. Trzeba zająć myśli czymś pozytywnym. Chociażby ostatnim numerem Playboya. Idę więc myśląc o tym pisemku, aż w końcu dochodzę do odpowiednich drzwi i w nie sobie pukam.
Offline
Iwaru dotarł wreszcie do wspomnianego pokoju 32, który był na parterze. Chłopiec musiał więc zejść z chodów po których wchodził na pierwsze piętro. Dorobił sobie parę metrów ale nie było to nic co mogłoby go zabić. Karma zawsze wraca ... jednak taka pomyłka była niczym. Czyżby jego przewinienie było niewielkie? Nie ważne lećmy dalej. Chłopak wszedł do pokoju oznaczonego odpowiednim numerem. Za biurkiem siedział mężczyzna w wieku 60 lat.
- O witam, w czym mogę pomóc?
Urzędnik nie był zawalony pracą jak zawsze, wszystkie historie o biurkach zapełnionych papierami są jedynie wymysłem narratorów.
Offline
W sumie nie zdziwiło mnie to zbytnio. No dobra. Może trochę. A może nawet bardzo. Dziwny staruch siedzi, a biurko puste. Może jest ślepy i dlatego nie wyciąga papierów? Bo nie potrafi ich przeczytać? A może po prostu tak bardzo doświadczony, że czyta wszystko w sekundę i porządkuje w sekundę? Mogłem tylko snuć na ten temat domysły i pewnie nigdy nie domyśliłbym się prawdy. Cóż mogę począć w takiej sytuacji? Może zwyczajnie po prostu zapytam:
- Miałem się tutaj zgłosić. Po co? Iwaru Uchiha.
Offline
- Pan Iwaru Uchiha ... rzeczywiście przypominam sobie. Proszę chwilę poczekać.
Mężczyzna wstał z fotela i udał się do stojącej za nim metalowej skrzynki, w której znajdowały się różne zwoje i katalogi. Urzędnik wyjął jeden z nich i położył na stole. Dwoma palcami lewej dłoni rozwiną zwój.
- Twoim zadaniem będzie opieka nad starszą osobą...
Offline
- Ee? - drapię się po głowie. A w rzeczywistości za mną pojawia się mój sobowtór, tylko, że cały czarny, jakby narysowany białą kredą na czarnym papierze, który skacze wściekle, wymachując rękami i tupiąc nogami i mu żyłka pęka na głowie - coś jak Sakura jak się wkurzy. I ten sobowtór wrzeszczy coś w stylu "Co ku**a? Jaja sobie robisz, palancie?!", ale nikt tego nie słyszy, bowiem to tylko moja wyobraźnia. Opanowuję się jednak i kontynuuję:
- Nie będę Panu podcierał tyłka. Co to to nie.
Najgorsza obawa tego dnia.
Offline
Wystarczyło powiedzieć wewnętrzne Alter Ego.
Mężczyzna puknął się w czoło daj do zrozumienia, że to nie o niego chodzi.
- Pomyśl czasem człowieku co mówisz. Masz zająć się Godae Hurawa. Mężczyzna w wieku około 75 lat. Tu jest jego zdjęcie
Taaak. Facio wyglądał na złośliwego staruszka. Niemiły uśmiech. Zmarszcze na twarzy. Włosy wyrastające z uszu i tylko po bokach, środek wygolony, a raczej wyłysiały. Podbródek wyciągnięty do przodu.
- Mieszka on na Privet Drive Street nr 4.
Offline
Alter ego powiadasz? Nie wiedziałem.
- Tak. Tak. Tak.
Macham kolesiowi na pożegnanie, wychodząc z jego gabinetu. Jeszcze mnie kiedyś poprosi, żebym mu tyłek podtarł, a wtedy ja mu po prostu zasadzę kopa w dupę. Stary, głupi zgred co dostał ciepłą posadkę po znajomości. Nie znoszę takich ludzi. Tępię bardzo w swoim umyśle. W sumie to ja w ogóle nie lubię ludzi. Ludzie się głupi. To zwierzęta. Maszyny, którymi można sterować i naginać ich do własnych celów. A teraz jednej takiej popsutej i oddanej na złom, tj. emeryturę, maszynie będę musiał pomóc.
Offline
Ej nie obrażaj mojego pana z pokoju 32. Już z nim tyle razem misji przeprowadziłem jako prowadzący.
Marudzący pod nosem Iwaru wyszedł z budynku Administracji i skierował się na słynną ulicę na której znajdował się plan filmu "Barry Portek: Szuflada Tajemnic". Znajdował się tam dom starego faceta, którego Iwa musiał mieć w swojej opiece. Ciekawe jak to wszystko się skończy. Sam jestem tego ciekaw.
Offline