Nie jesteś zalogowany na forum.
NEWS | ŚWIAT
| KONTAKT
|
Środa, godzina 15. Mieszkańcy wioski ochoczo wędrowali po ulicach co dało się słyszeć poprzez gwar, który na nich pracował. W ten piękny dzień rodziny wychodziły na spacer a sklepikarze wykorzystując ten fakt bardziej żywiołowo rozchwytywali swoje towary. Każdy spędzał swój dzień inaczej. Niektórzy shinobi trenowali inni robili sobie dzień wolny, a Kyoraku? Kyoraku jak Kyoraku robił to co do niego najbardziej pasowało mianowicie...
Offline
...mianowicie ćwiczył uderzenia miękkiej pięści na swojej ulubionej polance treningowej. Nie miał dzisiaj żadnych planów, więc oddał się samodoskonaleniu. Trenował już trzecią godzinę i był nieco zmęczony, jednak drobne przerwy pozwalały mu zregenerować siły i uzupełnić braki w płynach. Kyo właśnie siedział na trawce i popijał wodę z bidonu.
Offline
Trening przebiegał efektywnie więc Kyo musiał odpocząć. Pijąc swobodnie wodę nie myślał, że jego przerwa zostanie zakłócona pojawieniem się młodego chłopaka. Był wzrostu młodego shinobiego. Szybko podszedł do niego i wystawił palec prosto w jego nos.
- Wyzywam Ciebie na pojedynek - odparł dumnie, z głosem pełnym pychy.
Offline
Kyo był nieco zaskoczony. Po raz pierwszy ktokolwiek ośmielił się zakłócić jego spokój w tak ekwilibrystyczny sposób. Hyuuga był jednocześnie zaskoczony, zaintrygowany oraz lekko poirytowany. Jednym szybkim ruchem dłoni strącił jego śmierdzący paluch.
- A Ty kim niby jesteś? - zapytał, nie wstając nawet z ziemi.
Offline
Chłopak widocznie chciał abyś zadał to pytanie bowiem jego uśmiech wyszczerzył się jeszcze bardziej pokazując białe trzonowce. Wykonał Salto do tyłu odbijając się rękoma. Wylądował na ziemi przykucnął na jedno kolano a prawą rękę wystawił przed siebie.
- Jam jest obrońcą uciśnionych - wstał i wykonał kilka ciosów w powietrze tak jakby chciał pokazać swoją siłę.
- Jam jest Świętym ludu i Przeklętym złoczyńców - Chłopak wykonał stancję Utthita parśvakonasana
- Jam jest najsilniejszym sprzymierzeńcem ludzkości - Chłopak przeniósł ciężar na lewą nogę prostując się. Podniósł prawą nogę w kolanie a ręce wyrzucił na boki przyjmując kształt litery T.
- Jam jest WIELKI OYASHIRO - prawą nogę wyrzucił do przodu podobnie z prawą ręką tak abyś widział otwartą jego dłoń natomiast lewą dłoń również otwartą w twojej stronie miał na wysokości swego biodra.
Offline
Cała pantomima tego chłystka nie zrobiła na Kyo wielkiego wrażenia. Genin po prostu siedział i obserwował wszystko beznamiętnie. Wyraz jego twarzy sugerował, że niewiele obchodzą go samozwańcze tytuły.
- A więc wielki Oyashiro. Rozumiem. Spadaj - mruknął, kładąc się na drugi bok.
Offline
Uśmiech na twarzy Kyo nie zmienił się po jego, dość brutalnym odrzuceniu. Przyłożył rękę do ust i jak księżniczka z Anime zaczął się śmiać.
- Ohohohohoho. Rozumiem, że chwalebne pieśni o mojej osobie dotarły do twoich uszu. Nie chcesz walczyć jak mniemam z Wielkim Oyashiro bo darzysz go zbyt dużym szacunkiem ... a może zwyczajnie się bo-bo-boisz - ostatnie słowa wypowiedział z kurczakowym akcentem
Offline
Kyo wzdrygnął się. *Daj spokój stary, to tylko tania prowokacja* skarcił się w myślach, po czym prychnął głośno.
- Wielki Oyashiro nie jest godzien bym ruszał dla niego mój tyłek - odparł, parodiując ton jego głosu.
Genin chciał mieć chwilę spokoju, jednak dziwaczny przybysz był wyraźnie upierdliwy. A on nie lubił upierdliwych ludzi.
Offline
Jego prowokacja nie była nad wyraz skuteczna jednak twoja przyprawiła grymas na twarzy Genina.
-Ja-Jak ŚMIESZ. Jesteś pewnie nikim innym jak kolejnym złoczyńcą. Moja Sprawiedliwość ciebie dosięgnie.
Kończąc frazę zaczął składać pieczęci i posłał w twoją stronę ładnych rozmiarów kulę ognia...
Offline
Oczy Kyoraku rozszerzyły się. Genin nie był przygotowany na tego typu odpowiedź, nie sądził, że ten człowiek w ogóle coś potrafi.
Momentalnie zerwał się i odskoczył w bok, unikając płomieni.
- Nawet nie wiesz, na kogo się porywasz - warknął, wyraźnie rozzłoszczony groźnym atakiem.
Offline
Kula ziemi była dość skondensowana więc rozryła nieznacznie ziemię i uderzyła pale treningowe, które znajdowały się za tobą. Nic z nich nie zostało.
- Ha złoczyńco teraz może zmienisz swoje zdanie o wielkim OYASHIRO - wyraźnie zaakcentował z wyższością swoje imię.
Chłopak zaczął biec w twoją stronę sięgając po kunai.
Offline
- Gnojek - warknął Kyo, przyjmując pozycję bojową. Również sięgnął po kunai.
- Byakugan! - jego oczy zmieniły się, dając mu przewagę nad przeciwnikiem.
Momentalnie ruszył w stronę Oyashiro, trzymając obie ręce z tyłu. W jednej oczywiście miał nóż.
[HTML]<input type="button" value="Pokaż" onclick="TextCode()" /><div class="Kyoraku Yami">%25%34%33%25%36%38%25%36%31%25%36%42%25%37%32%25%36%31%25%32%30%25%33%31%25%33%36%25%36%42</div>[/HTML]
Offline
Offline
Offline
- Dobry unik ale twój cios nic mi nie zrobi.
Genin mimo, że spudłował miał uśmiech na twarzy, tak jakby walczył z równym sobie oponentem... jak bardzo się mylił.
Chłopak zwyczajnie nie był świadomy zagrożenia w jakie się właśnie wpakował. Brak wiedzy o umiejętnościach klanu będzie idealną nauczką na przyszłe lata ale to Kyo musi wymierzyć mu teraz policzek.
Offline
Policzek w przenośni, bowiem Kyo tuż przed wyprowadzeniem ciosu schylił się, celując w korpus Oyashiro.
- Jyuuken! - krzyknął, uderzając otwartą dłonią w splot słoneczny natręta. Cios był na tyle silny, że przeciwnik odleciał w tył.
Efekt techniki powinien sprawić, że już się nie podniesie. Przynajmniej przez kilka następnych dni.
Offline
Przeciwnik sparował cios krzyżując własne ręce jednak siłą uderzenia i specyfikacja techniki posłała go daleko do tyłu. Gdy się podniósł zaczął jęczeć z bólu i zaskoczenia.
-A moje ręce... czemu są drętwe. Coś ty mi ....
- Co tu się do cholery wyprawia! - głos Genina został zatrzymany przez starszego ninję, który przyszedł na polankę wraz z trójką podopiecznych. Rozejrzał się na zdewastowaną prze katon polankę.
- WY DWOJE. WSTAWCIE SIĘ U KAGE! NATYCHMIAST.
Offline
Byakugan zniknął z oczu Kyo. Genin wiedział, że z niesprawnymi rękoma Oyashiro nie będzie w stanie dłużej serwować mu niespodzianek. Ani ognistych, ani żadnych innych.
- Tak jest - rzucił, po czym obrócił się na pięcie i udał się w stronę siedziby Kage. Całkowicie zignorował przeciwnika, którego właśnie obił.
Offline
Offline
Kyoraku nawet nie odwracał się, by zerknąć na skruszonego Oyashiro. Po prostu szedł przed siebie. Nie miał żadnych obaw, a wręcz przeciwnie. Liczył, że Kaori-sama przyszykowała dla niego misję lub ciekawe zadanie. Zdążył już zapomnieć o krótkiej walce i, idąc dalej, zaczął uśmiechać się lekko, wręcz niezauważalnie.
Offline
Po krótkim czasie weszliście razem do wioski Yorugakure no Sato. Główna ulica wioski była zatłoczona ale to włąśnie na jej końcu znajdował się wysoki budynek Ratusza, do którego mieliście się oboje udać.
Genin nie odezwał się do ciebie ani słowem. Musiał mieć jakiś uraz wobec ciebie za to, że wpadł w tarapaty.
Offline
Chłopak nie miał zamiaru pierwszy nawiązywać żadnego zbędnego kontaktu. To nie w jego stylu. Miał delikatne wyrzuty sumienia, teraz, kiedy widział jak załamany jest Oyashiro. Był jednak nieustępliwy. To natręt zaczął pierwszy, zaatakował go, więc niech odpowie za swoją głupotę.
Offline
Offline
- Nie próbuj nic, patałachu. Dostałeś wystarczającą nauczkę - uprzedził go Kyo, rzucając mu nienawistne spojrzenie przez ramię. Nie wiedział jak bardzo głupi lub nieprzewidywalny (lub jedno i drugie) jest ten typek. Wolał mieć go na oku, może bowiem strzeli mu do łba coś głupiego i znowu wda się w walkę.
Genin wszedł do siedziby.
Offline
- Jakiej nauczki, co ty bredzisz, gdyby ten pierdziel nie przylazł już byś gryzł ziemię - odszczekał się Oyashiro - Poza tym co ja z tobą gadam.
Genin zamknął się i nie odezwał się. Ani słowa więcej.
Po krótkim czasie wędrując korytarzami Ratusza trafiliście pod pokój urzędującego władcy wioski. Oyashiro sięgnął za klamkę i otworzył drzwi nie spogladajć na ciebie.
Gdy byliście w środku zobaczyliście obecnego Kage, który topił się w stercie papierów.
- Hę? Kyo, Oyashiro? Po co tu przyszliście? - odparła ze zdziwieniem.
Offline