Nie jesteś zalogowany na forum.
NEWS | ŚWIAT
KONTAKT
|
Offline
Morderczy wysiłek, który chłopak musiał podjąć, podczas podróży z kompanami, wydał się kończyć w chwili, gdy na horyzoncie było widać już budynek. Nie wiedział jeszcze, czy to on jest właśnie celem całej tej wędrówki, jednak wszystko wskazywało na to, że raczej tak. Gdy doszło w końcu do sytuacji, w której znaleźli się przed samym wejściem, zatrzymując się najpewniej na jakiś krótki odpoczynek, młody Hyuuga, mając oparte ręce na ugiętych lekko kolanach, łapał tylko powietrza ile tylko się dało.
- Fiu... Fiu... Kaori-sama, czy to tutaj...? Dotarliśmy na miejsce...? - Zapytał, specjalnie używając "sama", by nie wyszło wśród grupy, że jako jedyny nie okazuje należytego szacunku.
Offline
- Tak. To tutaj - powiedziała Yokage. Dopiero teraz mieliście okazję przyjrzeć się temu budynkowi. Z góry wydawał się drobny, jednak w istocie był to wielki, piętrowy pałac. Stylem przypominał tradycyjne, japońskie świątynie.
Ruszyliście więc wzdłuż zbocza góry, schodząc w głąb doliny. Za każdym pokonanym przez Was metrem, budowla rosła w oczach.
Offline
Chłopak już powoli opanowywał dech. Z racji tego, że cel podróży był już praktycznie na wyciągnięcie ręki, mordercze tempo można było trochę zmniejszyć. Schodząc zatem zboczem góry, w kierunku owego budynku, Genin dokładnie wszystko obserwował. W sumie całkiem nieźle się to wszystko prezentowało. Fachowa robota przy budowie tej świątyni, mógłby nawet rzec.
-*Piękne... - Rzekł w myślach, ewidentnie zafascynowany potęgą budowli. -*... Jeśli na zewnątrz tak wygląda... To co dopiero będzie, gdy już wejdziemy do środka...* - Rozmyślał, nie przerywając kroku.
Offline
W końcu zeszliście na dół i, poruszając się już po równym gruncie, udaliście się w stronę pałacu. Dotarliście do wielkiego, żelaznego ogrodzenia, które zwieńczone było potężną bramą. Kaori nakazała Wam stanąć i poczekać. Sama natomiast podeszła do wrót, po czym krzyknęła. Głośno i wyraźnie.
- Yokage Kaori wraz z przyboczną strażą!
Offline
To, co chłopak widział w trakcie marszu, z pewnością nie imało się do tego, co widzi teraz. Wielkie ogrodzenie, przy którym przystanęli wydało się Geninowi solidną sprawą. A, że skoro postawili tutaj coś takiego, wnioskować musiał, że budynek będzie należycie chroniony.
Z chwilą, gdy jego Kage nakazała stać, on tak zrobił, patrząc przed siebie i oczekując cierpliwie, aż ktoś ich powita.
Offline
Staliście tak przez kilkanaście sekund, czekając na to, co się wydarzy. Penkos był niespokojny, rozglądał się po zgromadzonych, którzy zadawali się wiedzieć, co za chwilę się wydarzy. Kwestia doświadczenia.
Wielka brama otworzyła się samoistnie, wpuszczając Was do środka.
- Ruszamy - powiedziała Kaori, idąc przodem.
Offline
Choć mijało bardzo nie wiele czasu, chłopak nie mógł pohamować w sobie tego niepokoju. Pierwszy raz tak daleko dane mu było zawędrować i jeszcze nie przekonał się na własnej skórze, co może się teraz odbyć. Liczył na to, że do końca będzie spokojnie i nie wydarzy się teraz jakiś niepotrzebny problem. Z chwilą, gdy brama się otworzyła, a on usłyszał od swojej Kage, że można ruszać, kiwnął głową dwa razy, idąc za grupą do środka.
Offline
Tym razem to Kaori ruszyła przodem. Cała jej elita szła za nią. Dotarliście do drzwi pałacu, a te otworzyły się, ukazując Wam wielką (gigantyczną wręcz) pustą salę. Na jej środku stał staruszek ubrany w odświętną szatę.
- Yokage-sama. Czekaliśmy na Pani przybycie - powiedział, wpatrując się w Was przeżółkłymi ślepiami. Wydawał się być bardzo nieprzyjemny.
- Przepraszam za małą zwłokę, biegliśmy najszybciej, jak to tylko możliwe - odparła Kaori. Staruszek kiwnął powoli głową, wskazując Wam schody, prowadzące na piętro.
- Komnaty numer 5 oraz 7. Rozgośćcie się - dodał.
Offline
Chłopak spokojnym krokiem przemierzał nowy teren, obserwując dokładnie miejsce, do którego trafił. Wielka sala, zapewne wzbudziłaby większe jego zainteresowanie, gdyby były zapełniona po brzegi ludźmi. Widząc jednak, że jest całkowicie pusta, jakoś nie wiedział, co ma o tym myśleć.
Kroczył za swoją Kage, przyglądając się jej rozmowie z nieznajomym starszym. Jego wygląd jakoś nie zadowalał, jednak nie jemu było oceniać. Czekał cierpliwie, aż Yokage rozkaże, by iść w kierunku schodów.
Offline
Razem z Kaori ruszyliście na górę. Wspięliście się po nienaturalnie długich schodach, aż wreszcie dotarliście na piętro. Waszym oczom ukazał się długi korytarz, który zawierał w sobie wejścia do komnat gościnnych. Znaleźliście dwie, które zostały Wam przydzielone.
- Wy zatrzymacie się w piątce. Ja wezmę siódemkę - powiedziała Yokage, rzucając Penkosowi tajemnicze spojrzenie. Stało się to tak szybko, że Genin nie był pewny, czy to aby nie przywidzenie. Może jego zakochany umysł płata mu figle. A może i nie...
Offline
Korytarz, do którego trafili wydawał się być bardzo długi. Nie wiadomo, ile dokładnie mieścił w sobie pokoi, jednak z pewnością było ich dużo. Jego, a raczej ich pokój, bo oczywiście padło do sytuacji, w której musiał dzielić się pomieszczeniem z kompanami, był oznaczonym numerem pięć. Oby był to strzał w dziesiątkę, bo marzyło mu się łóżko...
-*Kaori-sama...?* - Zorientował się po chwili, gdy kobieta zarzuciła mu swoje spojrzenie. Nie do końca wiedział, co się właśnie stało... Przywiedzenie jakieś, czy jaki czort...? Nie mniej jednak sprawdzi to, z czasem... Gdy już reszta grupy się oddali.
Pokiwał głową dwa razy, jakby chcąc poinformować, że zrozumiał znikomy przekaz, czekając, aż kobieta wejdzie do siódemki, by móc sprawdzić, co jest w piątce, heh.
Offline
Offline
Chłopak przyjrzał się pomieszczeniu, a widok łóżka tak bardzo go podniecił, że miał ochotę pieprznąć się od razu i spać nawet z kilka dni. Nie mniej jednak, nie mógł sobie chwilowo na coś takiego pozwolić. Skoro dotarł na to miejsce, to będzie musiał najpewniej, z jeszcze raz potrenować z Kage. Przez tą ciągłą wędrówkę, nie mieli ani chwili na trening. Po za tym... Zostaje jeszcze sprawa tego wymownego spojrzenia... Musiał czym prędzej dowiedzieć się, o co to chodziło... Na zwidy mu to nie wyglądało... Oj, na pewno nie.
Poprawiając zatem kaptur, spojrzał na kompanów, mówiąc do nich po chwili.
- Wybaczcie panowie, ale muszę udać się na stronę... - Rzekł, wymyślając na poczekaniu co się dało i opuszczając pomieszczenie. Zamknął za sobą drzwi, kierując się czym prędzej w stronę siódemeczki, w której urzędowała Kaori. Puknął z dwa razy, mówiąc cicho...
- Kaori-sama... To ja... Nie przeszkadzam aby...? - Rzekł, oczekując odzewu z wewnątrz.
Offline
Phoenix zapukał do drzwi pokoju Kage, a te otworzyły się niespodziewanie szybko. Kaori złapała Genina za rękę i szybko wciągnęła go do środka.
- Nie powinieneś tu przychodzić ... oni nie mogą się niczego dowiedzieć - odparła, zerkając w kierunku ściany, dzielącej Wasze pokoje. W jej głosie dało się jednak usłyszeć ekscytację i podniecenie. Ewidentnie cieszyła się na Twój widok...
Offline
Chłopak spodziewał się odtworzenia drzwi, jednak gwałtownego wejścia... Już z pewnością nie. Oczywiście dał się porwać, bo co, jak co, ale dotyk Yokage był zupełnie inny, niż te, które czuł od poprzednich "partnerek". Spojrzał jej w oczy, rozumiejąc mniej więcej jej obawy. Jako władca, nie powinna, aż tak spoufalać się z jednym ze swoich podopiecznych... Tylko, co Pho poradzi, że ta go kręci... Czym prędzej złapał jej ramiona, obejmując ją pewnie i mówiąc w miarę łagodnie, by uspokoić sytuacje, heh.
- Obstawiam, że już powoli zaczynają się czegoś domyślać... Zresztą... Kogo to obchodzi... - Rzekł, niespodziewanie odklejając się od jej ciała, i kierując wzrok wprost na jej oczy... W zależności od tego, co kobieta zrobi... Ruch ciała, warg... Wszystko potoczy się samoistnie.
Offline
Wszystko co stało się dalej było efektem silnego pożądania, wiszącego w powietrzu. Kaori złapała Phoenixa za bluzę, po czym zbliżyła się do niego. Rozchyliła lekko wargi i pocałowała chłopaka. Najpierw delikatnie, nieśmiało, ostrożnie. Potem odważniej, wsuwając język w usta Genina. Hyuuga poczuł, jak odpływa. Kobieta jego marzeń była tak blisko...tak bardzo blisko, że mógł poczuć jej zapach, jej smak...
Offline
Smak, zapach, dotyk... Z pewnością te trzy zmysły odgrywały, w tym momencie najważniejszą rolę. Chłopak, czując ciepło, które dawała mu bliskość Kaori, kompletnie nie potrafił się kontrolować. Dłonie, które z początku wisiały sobie w powietrzu, sparaliżowane, teraz zaczynały kierować się ku plecom kobiety. Muskał delikatnie palcami po jej tyle, kierując się powoli... Powoli, ku miejscowi, które mężczyźni wręcz ubóstwiają... Stopniowo, stawiając kroki, nie przerywając trwającego pocałunku, kierował się z Kaori ku jej łóżku... Tam dopiero zacznie się prawdziwa zabawa.
Offline
To teraz nieco ukryjemy hehehehe
[HTML]<input type="button" value="Pokaż" onclick="TextCode()" /><div class="Kyoraku Penkos -Mellion -Avarice -Rinkiari -Gaizo -Blazze">%43%61ł%6F%77%61%6E%69%65%20%73%74%61ł%6F%20%73%69ę%20%62%61%72%64%7A%69%65%6A%20%61%67%72%65%73%79%77%6E%65%2C%20%70%65ł%6E%65%20%64%7A%69%6B%69%65%67%6F%20%70%6Fżą%64%61%6E%69%61%2E%20%52ę%6B%61%20%4B%61%6F%72%69%20%70%6F%77ę%64%72%6F%77%61ł%61%20%77%20%6B%69%65%72%75%6E%6B%75%20%73%70%6F%64%6E%69%20%50%68%6F%65%6E%69%78%61%2C%20%77%20%6B%74%F3%72%79%63%68%20%6A%75ż%20%73%7A%61%6C%61ł%20%6E%61%70%61%6C%6F%6E%79%20%64ż%75%64%69%2E%20%4B%6F%62%69%65%74%61%20%70%72%7A%65%6A%65%63%68%61ł%61%20%64ł%6F%6E%69ą%20%70%6F%20%6B%72%6F%63%7A%75%20%63%68ł%6F%70%61%6B%61%2C%20%63%7A%75%6Aą%63%2C%20%6A%61%6B%20%62%61%72%64%7A%6F%20%6A%65%73%74%20%70%6F%64%6E%69%65%63%6F%6E%79%2E%20%4D%6F%6D%65%6E%74%61%6C%6E%69%65%20%70%63%68%6Eęł%61%20%67%6F%20%6E%61%20ł%F3ż%6B%6F%2C%20%70%6F%20%63%7A%79%6D%20%6F%70%69ęł%61%20%70%61%73%65%6B%20%6F%64%20%73%70%6F%64%6E%69%20%6Dł%6F%64%65%67%6F%20%48%79%75%75%67%61%2E%20%50%6F%64%63%69ą%67%6Eęł%61%20%6A%65%67%6F%20%62%6C%75%7A%6Bę%20%69%20%7A%61%63%7Aęł%61%20%6D%75%73%6B%61ć%20%75%73%74%61%6D%69%20%77%79%72%7A%65ź%62%69%6F%6E%79%20%74%6F%72%73%2E%20</div>[/HTML]
Offline
[HTML]<input type="button" value="Pokaż" onclick="TextCode()" /><div class="Penkos Kyoraku">%25%34%34%25%36%46%25%37%34%25%37%39%25%36%42%25%32%30%25%36%42%25%36%46%25%36%32%25%36%39%25%36%35%25%37%34%25%37%39%25%32%43%25%32%30%25%37%37%25%32%30%25%37%34%25%37%39%25%36%44%25%32%30%25%36%42%25%36%46%25%36%45%25%36%42%25%37%32%25%36%35%25%37%34%25%36%45%25%37%39%25%36%44%25%32%30%25%36%44%25%36%39%25%36%35%25%36%41%25%37%33%25%36%33%25%37%35%25%32%43%25%32%30%25%37%41%25%36%44%25%37%32%25%36%46%25%37%41%25%36%39ł%25%32%30%25%36%33%25%36%38ł%25%36%46%25%37%30%25%36%31%25%36%42%25%36%31%25%32%45%25%32%30%25%34%33%25%36%46%25%32%43%25%32%30%25%36%41%25%36%31%25%36%42%25%32%30%25%36%33%25%36%46%25%32%43%25%32%30%25%36%31%25%36%43%25%36%35%25%32%30%25%37%41%25%32%30%25%36%33%25%36%38%25%37%37%25%36%39%25%36%43ą%25%32%43%25%32%30%25%36%37%25%36%34%25%37%39%25%32%30%25%34%42%25%36%31%25%36%46%25%37%32%25%36%39%25%32%30%25%37%30%25%37%32%25%37%41%25%36%35%25%36%41ęł%25%36%31%25%32%30%25%32%32%25%37%34ą%25%32%32%25%32%30%25%37%33%25%37%34%25%37%32%25%36%35%25%36%36ę%25%32%43%25%32%30%25%36%44%25%36%39%25%36%31ł%25%36%31%25%32%30%25%36%33%25%36%31ł%25%36%42%25%36%46%25%37%37%25%36%39%25%37%34ą%25%32%30%25%37%37ł%25%36%31%25%36%34%25%37%41ę%25%32%45%25%32%30%25%34%37%25%36%35%25%36%45%25%36%39%25%36%45%25%32%43%25%32%30%25%36%33%25%36%38%25%36%46ć%25%32%30%25%36%33%25%36%38%25%36%33%25%36%39%25%36%31ł%25%36%32%25%37%39%25%32%30%25%36%33%25%36%46ś%25%32%30%25%37%30%25%36%46%25%37%32%25%36%31%25%36%34%25%37%41%25%36%39ć%25%32%43%25%32%30%25%36%45%25%36%39%25%36%35%25%32%30%25%36%44%25%46%33%25%36%37ł%25%32%30%25%36%45%25%36%39%25%36%33%25%32%45%25%32%30%25%35%33%25%36%39ł%25%36%46%25%37%37%25%36%46%25%32%30%25%37%30%25%36%46%25%37%33ł%25%36%31%25%36%45%25%37%39%25%32%30%25%36%45%25%36%31%25%32%30ł%25%46%33ż%25%36%42%25%36%46%25%32%43%25%32%30%25%36%43%25%36%35ż%25%36%31ł%25%32%43%25%32%30%25%36%46%25%36%32%25%37%33%25%36%35%25%37%32%25%37%37%25%37%35%25%36%41ą%25%36%33%25%32%43%25%32%30%25%36%41%25%36%31%25%36%42ą%25%32%30%25%36%34%25%37%41%25%36%39%25%36%42%25%36%46ść%25%32%30%25%37%30%25%37%32%25%37%41%25%36%35%25%36%41%25%36%31%25%37%37%25%36%39%25%36%31%25%32%30%25%36%41%25%36%35%25%36%37%25%36%46%25%32%30%25%37%30%25%36%31%25%37%32%25%37%34%25%36%45%25%36%35%25%37%32%25%36%42%25%36%31%25%32%45%25%32%30%25%34%45%25%36%39%25%36%35%25%32%30%25%37%33%25%37%30%25%36%46%25%36%34%25%37%41%25%36%39%25%36%35%25%37%37%25%36%31ł%25%32%30%25%37%33%25%36%39ę%25%32%30%25%37%34%25%36%31%25%36%42%25%36%39%25%36%35%25%36%41%25%32%30%25%36%31%25%36%37%25%37%32%25%36%35%25%37%33%25%36%41%25%36%39%25%32%30%25%37%35%25%32%30%25%34%42%25%36%31%25%36%46%25%37%32%25%36%39%25%32%45%25%32%45%25%32%45%25%32%30%25%34%46%25%36%33%25%37%41%25%37%39%25%37%37%25%36%39ś%25%36%33%25%36%39%25%36%35%25%32%30%25%36%45%25%36%39%25%36%35%25%32%30%25%37%30%25%37%32%25%37%41%25%36%35%25%37%32%25%36%31ż%25%36%31ł%25%36%46%25%32%30%25%36%37%25%36%46%25%32%30%25%37%34%25%36%46%25%32%45%25%32%45%25%32%45%25%32%30%25%35%37%25%37%32ę%25%36%33%25%37%41%25%32%30%25%37%30%25%37%32%25%37%41%25%36%35%25%36%33%25%36%39%25%37%37%25%36%45%25%36%39%25%36%35%25%32%43%25%32%30%25%37%35%25%37%30%25%36%31%25%36%41%25%36%31ł%25%32%30%25%37%33%25%36%39ę%25%32%30%25%36%41%25%36%35%25%36%41%25%32%30%25%37%30%25%36%46%25%36%44%25%37%39%25%37%33ł%25%36%31%25%36%44%25%36%39%25%32%45%25%32%30%25%34%43%25%36%39%25%36%33%25%37%41%25%37%39ł%25%32%30%25%36%45%25%36%31%25%32%30%25%37%37%25%36%39ę%25%36%33%25%36%35%25%36%41%25%32%45%25%32%45%25%32%45%3C%62%72%20%2F%3E%25%34%46%25%36%32%25%37%33%25%36%35%25%37%32%25%37%37%25%36%46%25%37%37%25%36%31ł%25%32%43%25%32%30%25%36%33%25%36%46%25%32%30%25%36%42%25%36%46%25%36%32%25%36%39%25%36%35%25%37%34%25%36%31%25%32%30%25%37%41%25%32%30%25%36%45%25%36%39%25%36%44%25%32%30%25%37%32%25%36%46%25%36%32%25%36%39%25%32%45%25%32%45%25%32%45%25%32%30%25%35%32%25%36%46%25%37%41%25%36%44%25%37%39ś%25%36%43%25%36%31ł%25%32%43%25%32%30%25%36%34%25%36%46%25%32%30%25%36%33%25%37%41%25%36%35%25%36%37%25%36%46%25%32%30%25%36%41%25%36%35%25%37%33%25%37%41%25%36%33%25%37%41%25%36%35%25%32%30%25%36%41%25%36%35%25%37%33%25%37%34%25%32%30%25%37%41%25%36%34%25%36%46%25%36%43%25%36%45%25%36%31%25%32%30%25%37%33%25%36%39ę%25%32%30%25%37%30%25%36%46%25%37%33%25%37%35%25%36%45ąć%25%32%45</div>[/HTML]
Offline
Kaori zdjęła z siebie bluzkę i zamierzała odpiąć stanik, by pokazać Ci swe duże, kształtne piersi, jednak nagle oboje zostaliście wprawieni w niemałą konsternację. Rozległo się bowiem pukanie do drzwi.
- Kaori-sama, mamy mały kłopot! - głos jednego z towarzyszy dochodził z korytarza.
Offline
Chłopak już miał prawie eksplodować, mając tą świadomość, że lada moment pojawią się przed nim... Te dwa działa, dla których nie jeden w wiosce oddałby wszystko. Wystarczyło tylko kilka sekund... KILKA SK*RWIAŁYCH SEKUND! Tak, Genina ewidentnie zniszczyłby ten moment, jednak oczywiście troskliwa ochrona, wyczuła wszystko i by uratować chłopaka z opresji, jakże pięknie SIĘ WTRĄCIŁA! Pho, przeczuwając, że będzie musiał się zawinąć... No bo przecież, jak to tak, by taki odlotek leżał sobie pod Yokage co.
- Cholera... Kaori... - Rzekł, spoglądając w jej oczy. Kobieta mogła w nich ujrzeć lekki zawód... Chyba bardzo pragnął zobaczyć, to, co mu chciała zaprezentować.
Offline
- Nie wierzę... - szepnęła zrezygnowana Kaori. Natychmiast założyła bluzkę, poprawiła włosy a następnie wcisnęła Phoenixa pod łóżko, tak by nie było go widać. Akcja niczym w komediach romantycznych. Kage podeszła do drzwi i otworzyła sie.
- Co się dzieje? - zapytała. Chodziło o jakąś pierdółkę typu brak ciepłej wody. Phoenix był wściekły na całą sytuację. Podniecenie nie odpadało, dżudi wciąż był gotowy do akcji.
Offline
Chłopak w ciszy przeczekał pod łóżkiem, oczekując momentu, by wyjść. Gdy w końcu była taka okazja, wyczołgał się, i stając na równych nogach, obserwował kobietę. Spodnie, które już normalnie powinny opaść, najwidoczniej na kimś się opierały... I tym kimś był, z pewnością dżudi.
Na chwilę obecną, Genin nie wiedział za bardzo co robić... Niby czuł dalej tą atmosferę... Tę nirwanę... Jednak wszystko zależało od chęci kobiety.. Powoli zaczął się do niej zbliżać, stając przed nią i spoglądając jej w oczy. Nie odzywał się tym razem... Ona tutaj podejmuje decyzje.
Offline
Kaori pokręciła głową. Była równie napalona, co jej wybranek, jednak wiedziała, że w tej chwili nie mogą sobie na to pozwolić. Pho musiał wracać do swojego pokoju.
- Przepraszam...ja...nie możemy teraz... - wydukała, otwierając Ci wyjście na korytarz. Hyuuga był straszliwie zawiedziony, jednak nieco rozumiał trudną sytuację.
Offline